sobota, 19 października 2013

leg vault

22:00 10 Comments
Czyli o naszych leg vaulta'ch słów kilka ;> Setu z reguły  nie podnosi tyłka , więc to jedna z nielicznych figur gdzie burek od czasu do czasu może się zwinąć w kulkę i zarazem jedna z tych , które są moimi ulubionymi. Ostatnio dowiedziałam się co mogę zrobić by je ulepszyć/ ułatwić Setiemu ....oczywiście nam ta ulepszona wersja wychodzi jakbyśmy   robili to pierwszy raz. Ale od początku.

Nie mieliśmy jakiś szczególnych problemów z ich nauką  ale też nie dało się tego zrobić w trzy dni :p .
Zaczęło się od zwykłego wchodzenia na kolana.  Potem wystarczyło tylko dodać frisbee i wyglądało to mniej więcej tak --->  http://youtu.be/h3bv0_1Xxec?t=1m41s  
podnosiłam się  coraz wyżej i wyżej a następnie przyszedł czas by wypuszczać  frisbee z ręki . Zaczęło więc to nabierać jako tako kształtów.

Większość psów odbija się od bliższej sobie nogi właściciela.

Oczywiście my nauczyliśmy się na przeciwną....
Tak więc dowiedziałam się ,że jestem przez to mniej stabilna i pies ma oczywiście dalej.
Czemu by więc nie spróbować tak żeby było lepiej. Przecież to tylko zmiana nogi , niby różnicy nie robi bo i tu i tu chodzi tylko o odbicie się od części ciała i wziuuu.
Nie !
Set widzi różnicę i za nic nam to nie wychodzi.


Pozostaje nam więc zostać przy starych nawykach ;)




wtorek, 15 października 2013

środa, 2 października 2013

Weekendowe frisbowanie w Poznaniu

20:52 3 Comments
W ostatnią niedziele wybraliśmy się do Poznania na weekendowe frisbowanie pod okiem Pauli Gumińskiej. Pierwszy raz byliśmy na takim treningu i mam nadzieję ,że nie ostatni ! Dowiedziałam się o paru rzeczach, na które nawet nie zwróciłabym uwagi przy pracy z Setem a które mogą nam pomóc. Dostaliśmy też rady i wskazówki, za które bardzo dziękuję :)... inaczej : było to coś nowego i bardzo nam się podobało.
Wyruszyliśmy w niedzielę razem z wymiataczką ..... i tam jej panią ; > do big Poznań city

Setus chyba wyczuł moje przejęcie bo już w trakcie drogi strasznie zaczęło irytować mnie jego zachowanie. Normalnie mój pan pies uwielbia jeździć samochodem bo kiedy tylko koło nas zatrzyma się jakiś samochód ten chce wskoczyć od razu do bagażnika i wziuu . Tak więc gdziekolwiek jedziemy i podejdziemy tylko do auta pies robi hop i całą drogę go nie ma bo od razu się kładzie. Tym razem jak nigdy pół drogi do poznania stał... okej.
Kendo
 Już na miejscu zdążyłam przywitać się jeszcze z pół bratem Seta , Vigo zanim odjechał :) a potem zaczął się już trening. Pierwsze wyjście z klateczki co by psiok ogarnął teren. Biegnie sobie biegnie i nagle treser Weronika rzuca do mnie pytanie " a co on taki mokry na tyłku "
patrze , faktycznie. Wyglądał jakby się osikał , spocił czy coś :p  Nie miałam czasu sprawdzić i tak sobie biegał.
Później przyszedł czas na pracę z psem, rzuty, pies rzuty i tak wszystko minęło w błyskawicznym tępię :p
Po za tym poznaliśmy też Gwidona
Eh oni wszyscy mają takie fajne ogony : p 
Warto też wspomnieć o tym ,że  moje dzielne psisko przy kilku rzutach podniosło dupę ! fruuufam  ;>
 Niestety pan pies nie zakończył tego dnia szczęśliwie. W domu kiedy tylko położył się mi pod nogami coś zaczęło drażnić moje nozdrza. Pogłaskałam go i poczułam ,że łapy plus brzuch i zadek całe mu się kleją. No i wyjaśniło się czemu latał z takim klejącym/ mokrym tyłkiem. Nie wiem czy wlazł mi w jakiś olej czy smar ale czekała go wieczorna kąpiel.  Tak czy inaczej dzień mogę zaliczyć do tych udanych :)
fot.Martyna Rybak

zaglądamy