środa, 30 grudnia 2015

aby tradycji stało się zadość - czyli

20:32 0 Comments
przedświąteczny Leszczyński spacer !
Rok temu, dokładniej  13 grudnia spotkaliśmy się na pierwszym takim spacerze.
niby nic a można by powiedzieć,  tak to się zaczęło :p
w tym roku również udało nam się zebrać grudniową ekipę w składzie:
Dasza
Sara
Niko
Nico
Gabi
no i Seciu
miło jest się tak spotkać w nieco większym gronie po dłuższym czasie, potrenować , pogadać. Zsumować co udało się przez ten czas dokonać i opowiedzieć o nowych planach. No i przy okazji dobra okazja na socjal.
Ponieważ mamy psów od wyboru do koloru :p duże , małe , średnie , pieski, suczki nic tylko przybywać :)
 nie odbyło się bez biegania, frizbowania i pozowania :p



Tak , więc najprawdopodobniej jeśli nic nie stanie na przeszkodzie termin następnego grudniowego spaceru , już można uznać za zaklepany :p więc serdecznie na niego zapraszamy. Tereny bardzo przyjemne i generalnie bezpieczne . Z dala od ruchu ulicznego, psy można spuścić , wolność  jak widać poza horyzont :D
w planach można by było zorganizować również jakiś letni spacerek -na rozpoczęcie wakacji, lub powitanie wiosny aby pogoda bardziej nam sprzyjała :p jednak póki co kolejny świąteczny spacer obowiązkowy !
2014     <-------klik------> 2015

sobota, 19 grudnia 2015

jesienne spacery

19:46 4 Comments
Jesienna aura w tym roku zdecydowanie sprzyjała  naszym małym i dużym podróżą. Postanowiliśmy więc odwiedzić platformę widokową "Jagoda" w okolicy mojego miasta m bo jak wiadomo las jesienią wygląda bajecznie, dlatego też wzięłam swój nowy sprzęcior by móc wreszcie trochę bardziej się z nim zapoznać .




jak się okazało  po dotarciu na miejsce, bateria aparatu miała aż 1 % ! woho
 a jednak udało się trochę pobawić , jednak strasznie żałuję,że nie dłużej  bo kolory były nieziemskie ! :p


przy okazji kolejnej wyprawy , udało mi się również odwiedzić miejsce gdzie kiedyś mieszkała moja babcia

tu już nieco bardziej miałam pole do popisu jeśli chodzi o aparat, bo dzień wcześniej pamiętałam o tym by naładować baterię , więc tym razem nic mnie nie zaskoczyło :p.  Jednakże najmilszą niespodzianką było to ,że jeżdżąc tam kiedyś przez x lat nigdy nie byłam w tym miejscu i mogłam je teraz odkryć . No i oczywiście pogoda dopisała , jak w dzień gorącego lata :p!

 wciąż jednak ciężko mi się przyzwyczaić do zoomu i tego ,że żeby zrobić zdjęcie komuś / czemuś nie muszę stać od razu przed jego nosem :p



piątek, 30 października 2015

szukając dziury w całym

14:09 2 Comments
Przy planowaniu pierwszego czworonożnego domownika , często padają poważne osądy przeciw jeszcze nic niewinnemu . Typu : pogryzie buty, zniszczy drzwi, będzie kopał dziury w ogródku.
W tym momencie nie pozostaje nic innego jak załamać się i zacząć tłumaczyć wszystkim wszystko od nowa , w kwestii jak wychowam swojego szczeniaka.
Ale nie o tym mowa.
Kopanie dziur w pięknym ogrodzie jest złe i to wiemy wszyscy. Wszyscy po za nimi. No bo przecież to taka fajna zabawa, kiedy wieje nudą .
o , natomiast o tym to już nie wiedzą co po niektórzy z nas .
Jako ,że od jakiegoś czasu mieszkamy sobie w domku z ogrodem , słyszę czasami pytania typu " łe on tu tak biega po ogrodzie i co on nie kopie , mój to taki głupi ,że kopie" "a problemów z kopaniem to pani nie ma "
Ano nie mam.
"E to mądry"
A może tak każdy jest mądry ?
Tylko trudniej już wytłumaczyć ,że przecież co taki pies ma robić już x godzin na ogrodzie. Efektem czego jest nuda i  taki pies po prostu znajduje sobie ciekawe zajęcie. Przecież on nie robi nam tego na złość , on tylko zajmuje sobie czas w niepożądany dla nas sposób.

Co jeśli więc , pies dostaje swoją dawkę ruchu a i tak wyładowuje się na ogrodzie.

No właśnie , specjalistą nie jestem przyczyn może być wiele , ale spacerując ostatnio z Setem , narodził się w mojej głowie pomysł .  Co jakby nadać komendę temu uciążliwemu przyzwyczajeniu , może to byłoby sposobem .

U nas wyglądało to tak ,że ze Set nie bardzo gdzie miał kopać. Blok , wyjście na spacer to masa innych ciekawych rzeczy do roboty, trening , zwykły spacer masa zapachów. Mimo to kiedy pojawialiśmy się w miejscu gdzie wszędzie było sporo piasku i nic do roboty pies zaczynał kopać. No a ja nie miałam z tym problemu dlatego tak jakoś wyszło ,że jak sobie kopał mówiłam "kop"
I teraz tak to wygląda ,że dopóki nie wydam komendy to pies kopać nie zacznie. A ,że pozwalam mu być od czasu do czasu na spacerach złym , brudnym psem . To mam wrażenie ,że czuje się jak na ważnej misji którą musi wykonać i kopać , kopać ! Co dodatkowo sprawia mu frajdę , plus uwaga ! przydaje się do remontu ogrodu :p ! Tak babcia z mamą  "wynajęły" sobie koparkę ,która czuła się bardzo ważna w swojej pracy .

A więc może by tak nadać nazwę temu zniszczeniu :p by pies potraktował kop jak coś normalnego jak siad.

Nie należy również zapomnieć ,że po wykopanej dziurze w miejscu publicznym warto ją zakopać ;) nie tylko wygląda to mało estetycznie ale , wieczorową porą można po prostu nie zauważyć i zwichnąć nogę , czy cokolwiek.




niedziela, 4 października 2015

pokazy

18:02 1 Comments
Jakiś czas temu Setu (wraz z Gabi- mój york sportowcem) miał okazję zaprezentować się przed dziećmi na dożynkach :)
Spisał się wręcz elegancko ;) po naszych poznańskich poczynaniach , zapalił się jakiś promyk nadziei w naszej pracy . Bo pomimo rzadkich treningów miałam małą wersję demo mojego starego psa.
Był to nasz pierwszy występ przed taką publicznością i w takich okolicznościach  ,a pisząc taką mam na myśli po za banderami zawodów , a także taką ,której grupa wiekowa nie przekraczała chyba 12 :p
Nie powiem zastanawiałam się jako to nam wyjdzie , jak Setu zareaguje na tłum dzieci. I jak my dogadamy się w związku z naszą ograniczoną widocznością przez te dwa miesiące wakacji.
Co do pracy nie miałam większych zastrzeżeń a co do dzieci to.....muszę stwierdzić ,że  mam w domu prawdziwego gwiazdora :p
Spodziewałam się ,że po pokazie Setu nie będzie jakoś specjalnie chciał obcować z młodszymi człekami :p ku mojemu zdziwieniu , kiedy poczuł na sobie blask fleszy
potraktował swoje zadanie bardzo poważnie :p
pozował, kładł się , czekał na głaskanie i zupełnie nie przeszkadzał mu mały szum wokół niego :p Był zupełnie wyluzowany.
  Całość występu na plus ale i wspaniała publiczność dzielnie nam dopingowała  !
dlatego za zaproszenie serdecznie dziękujemy :)

Przed nami swoje sztuczki zaprezentowała , również Gabi ;) a po tym wszystkim udałyśmy się nad pobliski staw.
 ah , cieszy mnie to ,że po namierzeniu wody Setu nawet nie pytał tylko postanowił się tam wpakować :p ciekawe tylko do kiedy będzie mnie cieszył ten jego entuzjazm związany z pływaniem  .....chyba do momentu ,aż nie postanowi zażyć jakiejś błotnej kąpieli :p
 Gabi koksu , również tego dnia przekonała się do wody :D ! i weszła na chwilę


 jak już pisałam koksu ;)


za to jeszcze hoho wcześniej przy okazji pokazów w Lesznie naszej Holci , dziewczyny przyszły nas odwiedzić po dużej nieobecności :p
a potem popatatajałyśmy razem




środa, 9 września 2015

i znowu Poznań , za dużo doznań

18:51 0 Comments
wdech , wydech , wdech , wydech czas na post prosto z Poznania. Już nie taki ciepły bo jednak trochę czasu minęło , przynajmniej emocje opadły :p ale historia i tak kołem się toczy.
Jeśli jednak chodzi o same zawody  ... to co tu dużo pisać . Ludzie , atmosfera, organizacja wszystko jak zawsze miało swoją magiczną moc :p Dodatkowo DCDC w Poznaniu jak zawsze zaopatruje nas w masę emocji związanych z dog divingiem . A jako ,że mój burek nie lęka się już wody i jeśli tylko ją gdzieś namierzy wbiega jak dzik, to może czas pomyśleć już o kolejnym kroku związanym z wodą ;)
Jednak póki co zawsze kibicujemy psiakom , którym skoki do wody nie są straszne !
Sam dogdiving jest bardzo widowiskowy , dlatego m.in stojąc sobie przy grupce dzieci miałam okazje usłyszeć masę śmiesznych i pełnych zachwytu  komentarzy :D "o jeju mamo zobacz one chyba dzięki tym ogonom tak latają"


Eh , emocje , psy, frizbiacze czego chcieć więcej....


więcej emocji ! w końcu to Poznań!
Po raz pierwszy udało nam się odwiedzić dogczały w oba dni. I po raz pierwszy Setu jechał pociągiem.
uwaga przeciążenie zbyt wiele doznań.

Ale jestem mega dumna z mojego pieseczka , który jest ogarnięty i potrafi się  zachować :p
Dzień wcześniej pokopytkowałam do naszej znajomej kolakowej aby pożyczyła nam kaganiec. No tak to jest jak się myśli o niebieskich migdałach zamiast o potrzebnych rzeczach.
Ale nie ma tego złego seciu na chwile mógł zostać psim słeg instagramowiczem :D
#słit#swag#gustowny#różowy#feszyn#kaganek#taki#trip !
Podróż pociągiem- chwile nasłuchiwał tych wszystkich złych odgłosów, zatrzymywanie, otwieranie drzwi sretete. Później udał się na spoczynek i wiedziałam ,że przybił sobie sztamę z pociągiem i zatwierdził jako nowy środek transportu :p
odblokowano nowy środek transportu ! level up ---> jedziemy dalej
dworzec.
dam dam dam
tego bałam się najbardziej , bardziej niż mój pies. Dworzec w naszej miejscowości nie jest ani mały, ani duży ale z Poznańskim nie może się równać.
I niby mogliśmy go ominąć ale trzeba było ogarnąć przesiadkę w drugi pociąg i wziu na garbary. A to już wymagało zaczerpnięcia bardziej wtajemniczonych namiarów z informacji plus kawy ze starbucksa :p jak lans to lans
I tak jak na naszym dworcu wciąż dzieje się coś pokroju 'o boże pies  w miejscu publicznym' no tak , myślałam ,że takie buractwo już dawno zmieniło mentalność w naszym nie takim małym mieście , myliłam się i to przykre.
Tak w Poznaniu byłam bardzo, bardzo mile zaskoczona ! Albo po prostu mi się trafiło :p
Bo to był ten moment w , którym pan pies zawiódł. Szczerze nie wiem czego się spodziewałam po tym ,że przecież Setu nigdy nie obcował z kagańcem. Zrobiłam próbę w domu było ok. Generalnie , kiedy stał w kagańcu był po prostu bardzo smutnym pieskiem :p problem pojawiał się kiedy miał w nim zrobić więcej niż dwa kroki. Miotał się jak szatan , zatrzymywał , ściągał łapą. Generalnie panika :p Schody wielkie , kaganiec nie mój , wpadnie pod pociąg i tyle z kagańca i dalszej podróży. wooho zabrzmiało jak straszna apokalipsa . Bez kagańca nie ma życia :D no ale nie wiedziałam jak reagują konduktorzy na wielkie psa bez :p
Tak więc wejście jakoś przetrwaliśmy , eh może jakoś się ogarnie.
No i niestety :p
kaganiec towarzyszył nam tylko  kiedy pies był w stanie spoczynku i konduktor sprawdzał bilety , przecież jesteśmy przepisowi !
Dlatego też będąc na głównym w Poznaniu miałam kaganiec w ręku tak w razie co :p jednak pan pies postawił na swoim i maszerował sobie bez,  I to nawet przy samych koksach ochroniarzach :D którzy tylko się uśmiechnęli.
Natomiast w pociągu na cytadele jak i z, mile zaskoczyli nas konduktorzy , którym chyba zrobiło się żal biednego dziecka , z psem , torbami , klatką i które wyraźnie nie ogarniało xD ,że nawet nie mieli zastrzeżeń do tego ,że taki groźny pies panoszy się ze swoją szczeną na wierzchu.
 zaopatrzyliśmy się w nową klatkę :p


Jazda pociągiem jak najbardziej za ! I jestem mega dumna. Więc teraz wypadałby przejść do tej drugiej części po co tam byliśmy :p....
no właśnie po co.
ah Poznań , tak bardzo kochać i gardzić ;)
Po pierwsze , wow ! Udało nam się w tym roku zaliczyć i Wrocław, i Poznań.
I tak jak we Wrocku wszystko wyszło spontanicznie, i na swój sposób mogę być zadowolona tak jeśli chodzi o Poznań powinnam się zbiczować.
Na chwilę obecną jestem chyba dobrej myśli :p ale weekend po wiedziałam na pewno ,że na dog czały powrócimy ale na pewno nie w roli zawodników.

Miałam obawy, ,że będą zgniotki, ,że ja źle rzucę ale to co działa się w mózgu mojego burka przerosło również i mój mózg. Dostałam powtórkę z rozrywki.
Gdy tylko przyjechaliśmy mój pies nagle dostał jakiegoś totalnego odmóżdżenia i nie miałam zielonego pojęcia jak ściągnąć go na ziemie i skupić na sobie. Nie pamiętam kiedy ostatnio popadł w taki stan . A nie stop. eeee poznan 2013?
I nie mam pojęcia co tym razem wywołało ten stan.
No ale to w sumie tylko sobota , jutro tu wrócimy będzie lepiej.
Niedoczekanie. Dnia drugiego nie poznałam swojego psa jeszcze bardziej.
Wychodzimy na pole startowe i nagle Set postanowił odnaleźć znajome osoby w tłumie i poczuć ,że tu są o matko matko muszę , lecieć po dysk i patrzeć na widownie i szukać i szukać. I nie skupiać się na dysku bo przecież muszę szukać.
No i to był moment, w którym coś pękło. Nie wiedziałam co zrobiłam źle,ani o co chodzi i czy dalej jest sens coś robić. Trochę mnie to dobiło ,  normalnie powiedziałbym sobie " dobra jest , było minęło czas trenować tak ,żeby następnym razem było lepiej" ale tu pękło i w mózgu u mojego borderka i u mnie . I to by było na tyle jeśli chodzi o nasz start.

i naprawdę nie wiem jak w pierwszej rundzie udało nam się zdobyć 9 pkt , za to w drugiej 4.5 na to co wyczynialiśmy to już był całkiem przyzwoity wynik...
z serii : jak nie trzymać dysku.
w niedzielę pod koniec dnia , dało się w ogóle "coś z nim zrobić".  Oczywiście za polem, deja vu ? ;)


plus w Poznaniu Set mógł pochwalić się swoim pięknym nowym imidżem :D .... tak dostawałam pełno spojrzeń typu "o co ty mu zrobiłaś" " jak to teraz wygląda co ty masz w głowie" ....no jak wygląda :p ?jak ładnie skoszona ławeczka w Artefakcie :p
do Poznania zawitali również goście z naszych terenów m. in Gabi :)
patrz  i ucz się jak to robi ojciec :p
 nowa miłość :p Bordersongi
hmmm a któż to ;) 
 i kolejna miłość ...

 epic win :p








zaglądamy