wtorek, 29 lipca 2014

border vs aussik

20:25 21 Comments
Szukasz psa, sprawdzasz wszystkie informacje które cię interesują. W  końcu  poszukiwania zawężają się do dwóch ras i nagle BUM. "aussik czy border"

Mam okazję obserwować  <może nie na co dzień > ale się zdarza , poczynania dwóch osobników tych ras
 więc border czy aussik ?

spróbuję stwierdzić :

która rasa ma więcej plusów a która minusów ,



która z nich jest częściej kupowana,



który lepszy do sportu i jakiego,



jak wygląda praca z nimi ,



jak żyje się z osobnikami tych ras w domu,




jak się ma ich budowa do ogólnych predyspozycji,




czy mają jakieś większe problemy 





który jest fajniejszy,





który jest ładniejszy,


przy którym będę miała więcej fejmu,








który będzie bardziej kolorowy !





któremu zrobię bardziej fajniaste zdjęcie





ale w sumie.... 
co ja tam o tym wiem :p

to będzie historia pewnego spaceru ,

szli łeb , w łeb

biegli z całych sił 

kałuże nie były im straszne

nagle..........



 aussik . Przegrał,



do domu wrócił ....


ale brudny ; D




























czy to by oznaczało ,że jednak border ?   

piątek, 25 lipca 2014

jumping on feet !

23:57 7 Comments
Muszę zacząć optymistycznym akcentem, iż Setusowe oczko zaczyna zdrowieć więc jest szansa ,że nie cały sierpień stracony :) ! No tak...ten rok miał być przecież dobry :p więc wierzę ,że dane mi będzie jeszcze spędzić te wakacje z w pełni sprawnym psem  ;p Trzeba przyznać ,że nawet kiedy czasem nie chce się iść na ten długi szalony spacer bo coś .....to kiedy po prostu nie można , zaczyna tego brakować ....i to mocno. Jak na razie jeszcze musimy zadowolić się ograniczonymi/ prymitywnymi spacerami , sztuczkowaniem w domu i innymi niezbyt szalonymi zabawami :p

Ostatnio też wzięło mnie na wspominki i obejrzałam sobie parę naszych filmików na youtube , natknęłam się na taki który kręciłam gdy Setu uczył się wskakiwać na stopy. Cieszyłam twarz strasznie długo , ponieważ była to jedna z tych sztuczek, które były w mojej topce ;>
Sama sztuczka nie wydaje się być jakimś wyczynem i trudna, kiedy pies potrafi bez problemu wchodzić ; w późniejszym czasie wskakiwać ; już na coraz to mniejsze przedmioty. Schody zaczynają się dopiero przy utrzymaniu równowagi. Po pierwsze : pies musi nie bać się  chwiejącej powierzchni , 2:  musimy dać radę utrzymać stwora :p  i kontrolować by nie stała mu się krzywda.
Jak zaczynaliśmy my ? Do nauki najlepiej odziać na siebie buty z nieco większą rozmiarówką. Im większa powierzchnia tym lepiej i łatwiej. Ja na co dzień noszę 38, 39 ale gdy stawialiśmy pierwsze kroki pożyczyłam buty mojego taty ,które były 5 rozmiarów większe :p
Jednak  gdy przeszliśmy  do nauki tej konkretnej sztuczki , Setu już kontrolował swoje łapki :) tj. potrafił wchodzić np. do miski, na miskę , wskakiwać na stabilne przedmioty itp. teraz trzeba było tylko ogarnąć balansowanie ciałem :p
Położyłam się  na plecach i podstawiłam stopy do tapczanu tak aby ułatwić mu wchodzenie na nogi. Kiedy pierwszy raz wlazł mi na stopy uczucie było dziwnie śmieszne :p .... ale po kilku próbach da się przyzwyczaić.
Wchodzenie na kanapę , z kanapy na nogi , chwila na nogach zeskok i tak do skutku, aż zaczął to robić z łatwością.
Wszystko wyglądało tak i widać ,że na początku z niepewnością wchodził wszystkimi łapami na stopy.
Oczywiście nie osiągnęliśmy wszystkiego w jeden dzień ; )
Kiedy już pewnie i bez problemu wchodził a także potrafił stabilnie się utrzymać przyszedł czas na próby z bezpośrednim wskoczeniem z ziemi.  To trwało już zdecydowanie krócej bo wystarczyło tylko nakierować ręką gdzie ma wskoczyć i powiedzieć "hop". Wtedy gorzej już było z moimi nogami , które nie mogąc się o nic oprzeć musiały utrzymać ten ciężar i  nie kiwać się zbytnio co by pies się nie zraził.
Ale to nie koniec ! Kolejnym naszym etapem w nauce tej sztuczki jest wskakiwanie na nogi gdy ja leżę na plecach.
już od dłuższego czasu wygląda to po prostu tak :p ... muszę więc zacząć pracować nad tym aby moje nogi były całkiem proste. Jednak obawiam się ,że to nie przyjdzie nam już z taką łatwością , może głównie przez moje "super" wysportowane nogi :)

Tymczasem  z niecierpliwością czekamy.... przed komputerem na jutrzejsze wyniki  zawodów z Sopotu i trzymamy  kciuki :D
ohh czy dobrze wyglądam razem z tym drzewem ?

piątek, 4 lipca 2014

zooexpress,poznań,wakacje,insta,oczko czyli o wszystkim i niczym

18:36 9 Comments
Tak więc oficjalnie rozpoczęliśmy wakacje .....brawo błyskotliwa Paulino 
niestety zostaliśmy uziemieni i trzeba było trochę pozmieniać plany. W środę wieczorem Setu zaczął mrużyć oko  a już rano powitał mnie całkowicie z zamkniętym . Panika " coś mu się wbiło" , kierunek wet . Okazało się ,że zostało podrażnione i to chyba dość mocno. Jest więc na zastrzykach , oczko już otwarte, ale teraz czekamy na rozwój sytuacji. Nie wiadomo czym sobie podrażnił i jak na razie jesteśmy uziemieni z zakazem przebywania za dużo na słońcu, wietrze, piasku , po prostu by nie podrażnić bardziej.
Tak więc  planowane wypady nad jeziorko ...co by sobie popływał ; > (tak, jaram się ) ,  jak i wyjazd nad morze musiały zejść z głównego toru.
Na szczęście w poniedziałek zdążyły nas odwiedzić Holciałki :p
cały dzień rozłożyliśmy sobie na dwa spacerki niczym obóz treningowy :p - pierwszy swobodne harce po polu i foteczki a wieczorkiem udaliśmy się na frisbee !
co do samego treningu mam mieszane uczucia ; p bywała mooooc ale też znowu pan pies uskutecznił zgniotki dysku.
ogólnie to bierzemy udział w lipcowym konkursie Dog&Sport : p https://www.facebook.com/photo.php?fbid=877169502310648&set=a.167784306582508.42073.111184072242532&type=1&theater      a także pojawiliśmy się na instagramie :D http://instagram.com/pauliiik no dobra ja się pojawiłam :p

W kwestii naszego wypadu do Poznania na DCDC hm była drama , pośpiech , sprawdzanie, latanie ale nie wyszło. No cóż odbijemy sobie w przyszłym roku i tak łatwo nie odpuścimy : p! Mimo wszystko żałuję strasznie ,że nie mogliśmy się pojawić i z każdym nowym zdjęciem na fb moje ja umierało ; p
Jako ,że na chwilę obecną siedzę w domu i się nudzę postanowiłam opisać naszą przygodę ze sklepem zooexpress. Często kiedy wchodzę na różne blogi spotykam się z negatywnymi opiniami rzeczy/sklepów które komuś nieprzypadły do gustu. Może po prostu mam pecha i takie spotykam ale dużo rzadziej spotykam się z pozytywnymi opiniami na temat jakiejś instytucji,rzeczy itp. - i nie mówię tu o testowaniu zabawek/smakołyków ale też żeby nie było nie widzę w tym nic złego :p

Pierwsza karma jaką zamówiliśmy przez internet szła długo, przy okazji zamówiliśmy jeszcze małemu S dwie zabawki. Karma nie przychodziła więc zadzwoniliśmy  , okazało się ,że zabawek nie ma na stanie-mimo ,że na stronce internetowej nie było żadnej wzmianki tak więc wysyłka się przedłużała . Karma dalej nie przychodziła wiec trzeba było wykonać kolejny telefon i wreszcie dotarła do nas do domu. Może akurat mieliśmy pecha ale to był znak by poszukać innej stronki  . Trafiliśmy na zooexpress i zostaliśmy na dłużej :p Teraz zamawiam tam karmy , kurze łapki,smaczki ,  furminator również mamy stamtąd  i tak dalej. Wszystko na czas i bez problemów. Jednak dopiero ostatnie zamówienie skłoniło mnie do wzmianki o tym sklepie :p mianowicie kończyła się karma i jak to bywa w komunikacji rodzinnej :p ja myślałam ,że mama już zamówiła mama myślała ,że ja już to zrobiłam. Idę więc do magicznego wiadra z karmą i "ojej"  ledwo starczy na jutro a worka z nową nigdzie nie widzę ; w naszych zoologach karma jest droższa i nie zawsze ta którą potrzebuję ;p
Szybko więc komputer,  a było już chyba późne popołudnie , zamówienie i teraz pozostaje czekać. Ku mojemu zdziwieniu na drugi dzień z rana był już kurier :D
Także z tego miejsca Setu chce podziękować ,że nie chodził głodny 3:->


zaglądamy