środa, 21 września 2016

ło ło ło ło work

18:24 0 Comments

 Na taki to fajny cytat wpadłam ostatnio w internecie....
Skończyło się gadanie i jakoś od połowy sierpnia powróciliśmy do regularnej aktywności. Chodzenie, trochę fikania, sztuczki, rozproszenia w mieście. Generalnie jakieś tam małe dłubanki do "wielkich" rzeczy. No wiecie , takie puzzle żeby potem pokazał nam się piękny obraz ;)
 Zasięgnęłam do mojego treningowego zeszytu ,który był prowadzony z większym lub mniej powodzeniem , w którym to zapisywałam sobie tyle wskazówek ile udało mi się zapamiętać po warsztatach a także jakieś tam moje "złote myśli"  z naszych podwórkowych treningów. I muszę przyznać , że nawet nawet udawało mi się stosować  do pewnych rzeczy podczas treningów.
 No i jak to  bywa ,musi coś się spaprać dla równowagi ,żeby nie było za kolorowo ;)Jako tako zaplanowałam sobie różne aktywności dla Secia dlatego  w x sobotę września mieliśmy zaplanowany wypad nad jezioro by pies mógł sobie popracować nad mięśniami w  wodzie . I bach dwa dni wcześniej kaszel, kaszel , kaszel. Vet, antybiotyk i m4. Nagły stop dla ambitnych planów zdecydowanie nie poprawia humorów i jeszcze ta jesienna aura , która wpadła do nas z dnia na dzień.
Iiiii gdyby to była normalna jesień pewnie znowu odłożyłabym nasz treningowy zeszyt w kąt , ale chyba trochę pozmieniały mi się styki , bo przecież ile można przechodzić tych jesieni w życiu i odstawiać sobie plany i marzenia na później. Stop. Kolejny dobry cytat, na który ostatnio trafiłam
 "Marzenia się nie spełniają , marzenia się spełnia "
tudzież jakieś nasze cele, które z roku na rok wyglądają tak samo a odkładam je na eee zaczniemy od wiosny, lata, sratatata.
Przeglądając ostatnio posty zauważyłam ,że dużo pozytywnej energii się u nas przewinęło , ale też w pewnym momencie coś pękło i ciążyło , ciążyło i odbijało się na pracy z psem a ciągnęło przez kawał czasu. Teraz chyba pyknęło znowu , tym razem już na dobre tory.
Nasze cele nie są jakieś szalone i ekstremalne , ale chce utrzymać burka w kondycji wystarczającej przez zimę,  żeby znowu potem się nie użalać nad powrotami do kondycji a ostatnio coraz częściej nam się to zdarzało. No bo kurczę , taki przykład : co roku wiem że będą zawody.łał, co za nowość . Wiadomo nie wiem czy uda nam się w nich uczestniczyć ale nie są też one zaskoczeniem. A pamiętam tylko jedne na które pojechaliśmy przygotowani i zestresowani bo był to nasz pierwszy start w tossie we Wrocku. Gdzie tu sens :D? Zawsze wszystko ciągnie żeby jechać. Czasami spontanicznie, ale chciałabym żeby nawet "na spontanie" pies był w wystarczającej kondycji by przepracować całą rudne a i w główce było poukładane żeby skupić się na ten czas.
Czuję się jakbym robiła już noworoczne podsumowanie odnośnie tego co chcemy osiągnąć w nowym roku , ale właśnie ! Po co tyle znowu czekać !
I proszę nie pomyśleć ,że chcę cisnąć tu na jakieś sportowe ambicje :p ale chcę  jeśli zdrowie nam na to pozwoli móc wystartować z Setem w przyszłym sezonie , pogłaskać się po głowie i dostać prezent w postaci ładnych rund, z których to będę zadowolona; a bo ładnie się skupiał czy to może nie uda mu się nie zgnieść żadnego dysku.
Tak pokrótce ma to wyglądać :p
A jako ,że nadchodzi sezon jesiennego przygnębienia a co zauważyłam w psim środowisku również wiele osób popada w stan jesiennej hibernacji i plany ulegają małemu zderzeniu z szarą zimową rzeczywistością. Może czas to wreszcie zmienić ....wchodzicie w to  z nami ;p ? !

środa, 14 września 2016

I Dogtrekking Sława - 2016

15:50 6 Comments
Jakiś czas temu , a dokładniej było to 20 sierpnia wzięliśmy udział w pierwszym naszym dogtrekingu  , ale także w pierwszym takim organizowanym w Sławie , wcale nie taki kawał drogi od nas.
link do wydarzenia
Długość trasy ok. 10km,no to   pieski mogą jechać fikać. A co najważniejsze zebrane pieniążki zostały przekazane na Głogowskie Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom AMICUS .
No więc decyzja , jedziemy ! W składzie Weronika i Zee, Agata i Sara , Klaudia i Abi oraz Ala i Gabi w ramach późniejszych pokazów frisbee. 
od lewej: Holy, Zee, Setu, Gabi, Abi
I jak to zawsze przed czymś nowym pojawił się pytania typu : ty ale my tam musimy biec te 10 km czy co :p.
no i  bynajmniej nie biegłyśmy ; ) a wręcz hmmm  podziwiałyśmy przyrodę :D żałując w niektórych momentach ,że żadna z nas nie wzięła aparatu. I tak pierwsza osoba przekroczyła metę z czasem 57min , do teraz mam wow i ogromne gratulacje ! Gdzie my przycumowałyśmy do mety w 2 h 42min . Ale też dostaliśmy oklaski , czując się jak gwiazdy na fashion weeku ;p

Sama trasa minęła nam bardzo miło ! Bardzo :D Dostałyśmy mapki na których były wyrysowane 4 punkty kontrolne , które trzeba było zaliczyć a dla nas były to miejsca na krótki przystanek , nawodnić psy i ruszyć dalej. Polem , lasem, drogą , niby 10 km gdzie tu się zgubić ale jak spotkają się 4 kobiety to i tak każda ma swoją wizję drogi :D tu jest przystanek no i my tu i dalej gdzie ta ulica czy ta .
Przy każdym punkcie kontrolnym otrzymywaliśmy karteczkę z numerkiem. I na następny dogtreking trzeba mianować Agatę kierownikiem trzymania kartek bo dobrze odwaliła swoją fuchę :D  i doniosła wszystkie nasze karteczki całe i zdrowe na metę ,kiedy to ja swoją pierwszą po chwili gdy dostałam zaraz  gdzieś zgubiłam :p

Po dotarciu na metę mieliśmy jeszcze chwilę na odpoczynek , psy wskoczyły do wody. I jakiś czas później rozpoczęły się pokazy flyballu i dogfrisbee.
Był to nasz pierwszy dogtreking  ale jeśli każdy ma tak wyglądać to czekamy już z niecierpliwością na kolejny , który jest już zaplanowany na 8 październik link do wydarzenia 
!

Co do samej organizacji , ojej ogarniecie takiej imprezy na pewno nie jest łatwe  ale wszystko było dopięte na ostatni guzik , a bynajmniej jakiegoś ewentualnego zamieszania nie dało się odczuć :) Pani Justyna wykonała kawał ciężkiej roboty.
pokazy, atrakcje , upominki , dzięki którym chyba wszyscy poczuli ,że nie ma przegranych, bo naprawdę każdy dostał jakiś upominek i piękne dyplomy co było bardzo miłe  !  A jeszcze pieniądze poszły na fajny cel. Dwa w jednym zabawa dla nas pomoc dla innych.
 No i mam nadzieję ,że na następnych zawodach widzimy się w podobnej ekipie !
Pozdrawiam P&S

fot.GminaSława

czwartek, 1 września 2016

frizbo agilitki

14:27 0 Comments
Jakiś czas temu zawitaliśmy do Poznania z naszymi Gabutami na trening do Pauli i Agnieszki .
Niby miały byś friizbiacze a tu proszę :p załapaliśmy się na trening z hopkami co prawda dwoma i tunelem pod kątem frizgility. Seto miał pierwszą styczność z tunelem  ale poszło mu całkiem nieźle :) Tak ,że przy drugim wejściu mógł już pyknąć całą sekwencje. No i chyba faktycznie temu mojemu burasowi hopki przypasowały ;) może jeszcze kiedyś uda nam się co nieco liznąć.


 A z samego zachowania pieseczka jestem mega dumna <3 bo jak Agnieszka zauważyła jest progres gdzie Setu nie bawi się już w dzieci kwiatów tylko ponoć dzielnie mnie słuchał :p
Czyli wyjazd bardzo nam się opłacił. Pierwotnie miałam jechać sama żeby sobie tylko porzucać , potem jednak przyszła myśl by zabrać burka, tak o właśnie żeby mógł sobie egzystować znowu w większych rozproszeniach bez większych planów na temat tego co chcemy przepracować.
A wyszło bardzo miło! Bo i pies spisał się w rozproszeniach, mogliśmy przywitać się z tunelem, a i pizze się zjadło na łonie natury  ;D

 fot.A.Totoń
fot. iwszystkojasnebc


zaglądamy