piątek, 22 marca 2013

# życie z bołdełkiem

Don't you worry, don't you worry now

Ostatnimi czasy dużo się u nas nie wydarzyło. Dużo jeśli mam na myśli nasze postępy w jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Setu rozwalił sobie łapę.  No ale tak to już jest jak bezmyślni ludzie rozbijają butelki na prawo i lewo. Zawsze sprawdzam czy gdzieś czasem nie ma szkła , niestety tym razem Setu przybiegł do mnie z piłką i zakrwawioną łapą. Spacer szybciej się skończył niż trwał, poszliśmy do domu i  wniosłam go po schodach. Na początku w sumie myślał ,że to nic takiego ale krew cały czas leciała. Pojechaliśmy do weterynarza , okazało się ,że musi być szyte. Pierwsza taka nasz poważna "akcja" nie wiedziałam co mam robić i w sumie co miałbym zrobić skoro nie jestem weterynarzem. Setu dostał znieczulenie miejscowe a ja już prawie nic nie widziałam. Niby nic takiego. Tyle psów przechodzi gorsze i to o wiele zabiegi. Ale mimo wszystko siedząc z nim w poczekali i czekając ,aż znieczulenie zacznie działać ryczałam. Dramatyzuję ? Może, ale życzę  innym i sobie jak najmniej takich  sytuacji. Po kilkunastu minutach (a może nawet i dłużej) mogłam wejść do gabinetu. Tak więc sobota i reszta dni minęła nam na spaniu , jedzeniu a potem i robieniu jakiś niewymagających dużo ruchu sztuczek. 

 I najmilszym momentem  jaki zapamiętam   z tej całej felernej soboty był moment kiedy  weterynarz otworzyła drzwi do gabinetu i na stole leżała odwrócona do mnie grzbietem kupa futra. Myślałam ,że jeszcze nie kontaktuje ale mimo wszystko go zawołałam i nagle zaczął machać ogonem. Wymiękłam całkowicie , oczywiście znów "spociły" mi się oczy.
 Rana się goi jutro idziemy zdjęć szwy , więc jak na razie wszystko dobrze. Mam nadzieję ,że wraz z idącymi świętami , śnieg stopnieje a Setusowa łapka będzie jak nowa.
To teraz z innej beczki ;p
 lutego 2012 po raz pierwszy spotkaliśmy się z Holy.
(Setu chyba pomylił wtedy Hols z owieczką  )  Holy jest świetną suczką no i nie mogło się odbyć bez następnego spaceru, następnego i następnego.
I tak oto powstał HoTus  ; D
Spacerek nie odbył się bez aparatu więc gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam :) https://picasaweb.google.com/108710582868141682712/23Lutego2013SetusHoly
 miałam okazję trochę porzucać Holci ( zobaczyć jak głupio wyglądam) i nie chcąc robić Setusowi złej reklamy to muszę jednak przyznać ,że Hols wymiata ;] .
ale ale moje dziecko wcale też nie jest takie złe  ; >



   

6 komentarzy:

  1. Biedny Setus, oby szybko wrócił do zdrowia! Lunę spotkała ostatnio bardzo podobna historia...
    We frisbee jesteście świetni! Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia, aby Setu znów mógł szybować za dyskiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy bardzo :) i również zdrówka życzymy, zgrali się z tymi łapami -.- miejmy nadzieję ,że wiosną już będą śmigać :) !

      Usuń
  2. Też bym chciała mieć takiego latającego psa! No ale cóż, nikt nie moze byc świetnym we wszystkim, trzeba się zadowolić takim psem, jakiego się ma i dążyć razem z nim do perfekcji :) współczuję i Tobie i Setusowi, ale jestem pewna że do następnego spacerku z Holly się zagoi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie ! Setu też nie jest alfą i omegą , ma wady (głownie to przeze mnie) Ale robimy to co lubimy ,bez spiny no i fajnie nam się żyje ;p

      Usuń
  3. Bardzo współczuję ;( Ale na pewno ranka się ładnie zgoi, a Satus będzie szalał jak dawniej :D Fajnie mieć latającego psa, u mnie to niestety niemożliwe :3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie Martyna i Funny
    zyciezmoimpsem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest miło pracować z psem :D a latanie to już inną drogą ;p

      Usuń

zaglądamy