czwartek, 30 maja 2013

# nudne wywody ;]

umiejętności a rozproszenie

Jestem dumna z mojego burka....chwilowo: D! - to może na wstępie :p wyjęłam w poniedziałek dekle i poszliśmy poćwiczyć , wiedziałam ,że nic specjalnego nie zrobimy , bez szału , dlatego moim założeniem było : Setus biega gdzieś tam i wącha trawę a ja poćwiczę trochę rzuty , aż głupio się przyznać ale nigdy nie zrobiłam jakiegoś porządnego treningu rzutowego- bez psa . Kilka dni wcześniej obejrzałam parę filmików z DCDC konkurencji Toss&Fetch i dopiero wtedy uświadomiłam sobie ,że moje rzuty, teraz"w miarę proste" ledwo dotarłyby do drugiej strefy. Smutne ale prawdziwe : p
Tak więc jak można się już domyślić to był jeden z naszych fajniejszych treningów : D Setu się ogarniał , łapał dość przyzwoicie, tyłek nadal mu ciąży ale mam plany żeby nad tym w wakacje popracować ! I nawet moje rzuty o dziwo były w miarę stabilne ! Wniosek: Setuske się poprawił <tfu żeby nie zapeszyć!> i o wiele lepiej  kiedy i moje rzuty są bardziej pewne.   No i trzeba wspomnieć ,że trening ten był w miejscu gdzie często chodzimy na spacery , nie ma tylu samochodów , ludzi ,zapachów. I tu jest pies pogrzebany !
 Razem z przyjściem wiosny , Setu znalazł sobie bardzo ciekawe zajęcia m.in wąchanie trawy, a mnie mieć bardzo głęboko. A ,że wiosna normalną koleją rzeczy ; D nastała po zimie , która była u nas dość mało aktywna i w ogóle jakaś felerna , Setusowi spadła kondycja ja popadłam w dziwny stan "nic nam nie wychodzi, jesteśmy beznadziejni ...sre tetete ale o tym innym razem!
Wracając: stan kiedy jestem w głębokim poważaniu jest  zwłaszcza wtedy kiedy jesteśmy w miejscach gdzie cały czas coś się dzieje. Zapachy, ludzie itp. Może przesadzam ! Bo nie jest tak ,że Setu nie robi kompletnie nic. Ale nie jest to pełnia tego co widzę kiedy ćwiczymy na działce , polu , za blokami czy innymi "nudnymi" miejscami.

Dzisiaj znowu zabrałam ze sobą dyski. Mimo nieustającego deszczu udało nam się trafić na godzinkę nie deszczowego spacerku :)  Poszliśmy obok wybiegu dla psów z nadzieją ,iż akurat ktoś będzie się na nim znajdował żeby rozproszyć dodatkowo Setusa. Był !  Mimo , iż tamten pies cały czas szczekał na niego, Setu  nie wciągnął się w tą zabawkę ; p i tu znów jestem dumna ! Było fajnie , byli ludzi, był pies, luzik i wąchanie trawki było dopiero "po pracy" ;]     Więc w czym problem ? Problem z dużym rozproszeniem! Pojawił się nawet  przez chwilę dziwny pomysł żeby zapisać Setusa na pierwsze zawody do Wrocławia. Pierwszy problem: jaka konkurencja : p ? toss , jestem do niczego w rzutach. Starters  tak ale nie na dzisiejszą kondycję.   Drugi problem : rozproszenie !   Tyle psów , zapachów , droga. Widzę obraz , wychodzimy na pole i totalny zlew, w najlepszym wypadku 3 figury i koniec.
Nie dzieję się u nas za wiele ,żeby Set mógł chodzić na jakieś większe imprezy ; > tak więc z tym jest problem.   W sobotę jedziemy do Wrocławia. Ja wiem nad czym musimy popracować. Mam nadzieję, że w wyjazdu będę zadowolona i nie będzie żadnych niespodzianek. Jak się Setu spisze...... kto wie co będzie potem   :P

5 komentarzy:

  1. Świetnie wygląda w locie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że tak ładnie idzie Wam praca z deklami ;)
    Cudownie wyglądanie w locie i nie przejmuj się moje rzuty to już totalna demolka XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzuty są chyba najczęstszym problemem we frisbee ;).
    My także mamy problemy z pracą w rozproszeniach. A trenujemy obi gdzie skupienie jest nawarzniejszą rzeczą. Na naszym pierwszym semi Sonia nie zrobiła prawie nic. Wolała rozglądać się, zapoznawać z psiaczkami itp... Ale teraz bierzemy się ostro za treningi w środowisku rozpraszającym. Możliwości mam małe, bo mieszkam w małej wsi. Na razie chodzimy sobie ćwiczyć koło szosy obok wałęsających się luzem różnorakich psów i piszczących dzieciaków jeżdżących na rowerach, a już niedługo zamierzam ją zabierać na treningi nad jezioro do pobliskiej miejscowości gdzie w sezonie letnim o rozproszenie nie trudno gdyż zjeżdżają się tam tłumy ludzi nierzadko z psami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze, że ćwiczycie przy rozpraszaczach, a jeśli Setus potrafił skupić się przy ujadającym psie, to naprawdę super! Ignorowanie podczas pracy tego, co dzieje się wokół, uważam za ogromny sukces, więc trzymam kciuki, żeby Wam się to jak najczęściej udawało ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno 'odporność' na rozproszenia przyjdzie z czasem :) Muszę przyznać, że moje motto frisbowe brzmi: ,,Króciutkie sesje"! Jeszcze do niedawna zmagałam się ze spadkiem motywacji u Luny, musiałam bardzo długo piszczeć, biegać i zachęcać ją do wzięcia frisbee w pysk. Ale jak już zaczęła ćwiczyć było, ok, wydawało mi się, że kończę kiedy ciągle chce pracować i nagradzam szarpaniem pod koniec każdej sesji. Mimo to pies z treningu na trening miał coraz mniej zapału do zabawy. Jak się okazało, czas przeznaczony na ćwiczenia był i tak za długi. Sytuacja poprawiła się dopiero gdy zaczęłam wyciągać szarpak/ frisbee na CHWILĘ, szarpałam się do momentu, gdy psica zaczynała warczeć, kończyłam i chowałam zabawkę, by zaraz wyjąć ją znowu i powtórzyć proces. Zrobiłam tak tylko kilka razy i sucz z powrotem pokochała wspólną zabawę :)
    Dobrze jest też zauważyć, jaką ewolucję nasz psiak lubi najbardziej. W przypadku Luny jest to dookoła świata, nawet, jeśli z początku nie wykazuje chęci do zabawy po sygnale do obiegnięcia mnie i złapaniu kilku dysków zaraz się rozkręca :)
    Czasem pomaga też danie psu 'nasycić' się ciekawymi bodźcami. Nawet psy, zapachy, ludzie itp. mogą się znudzić, potrzeba tylko dużo czasu i cierpliwości ;D

    OdpowiedzUsuń

zaglądamy