poniedziałek, 2 czerwca 2014

# relacje # zawody

Wrocławski debiut !

Kolejne zawody z serii Dog Chow Disc Cup tym razem z naszym debiutem w Pro Toss&Fetch. Możliwe ,że dziś się trochę rozpiszę ale ,aż wstyd streścić całość tego ogromnego przedsięwzięcia tylko w dwóch zdaniach!  No to zaczynam :
Wyjechaliśmy po 4 żeby być na czas o 7 . Oczywiście biorąc pod uwagę ,że we Wrocławiu możemy się zgubić :p- co też się spełniło.   Potem przyszedł czas na rejestracje no i cierpliwe czekanie na swoją kolej. Byliśmy 73 więc można sobie wyobrazić jak wolno czas nam wtedy upływał :p. Wreszcie przyszła kolej na nas <ale o tym później ;>
Jestem w szoku jak organizatorom udaje się ogarnąć taką liczbę uczestników i to żeby wszystko płynnie szło. Biorąc pod uwagę ilość występów i różnorodnych atrakcji - od pokazów posłuszeństwa do zaganiania kaczek a także atmosfery towarzyszącej tym zawodom to wielkie ukłony. Bo jest to na pewno masa pracy żeby wszystko wyglądało tak jak wygląda.
Po za tym trzeba przyznać ,że poziom (nie tylko w openach) jest bardzo wysoki i oglądając niektóre występy szczęka opada :D  - co bardzo  fajne ;uczestniczyłam w nielicznych zawodach z serii DCDC (od 2011 jako widz) :p  ; ale co zauważyłam to  jednym z głównych atutów towarzyszącym tym zawodom i nadającym im klimatu jest bardzo przyjazna specyficzna atmosfera towarzysząca przy występach innych uczestników :p. Nie wiem czy dobrze dobrałam słowa ale chodzi mi o to ,że nie ważne kto występuje wszystkim kibicuje się tam samo , jak i cieszy z sukcesów. Zupełnie inne doświadczenia niż po wystawach  ; ]
Mieliśmy okazję poznać wiele nowych osób jak i pooglądać występy zawodników śledzonych tylko na forach internetowych.  Byliśmy również przygotowani na deszcze z piorunami a tu pogoda miło nas zaskoczyła. Jeeej to znaczy ,że będę mogła zrobić fajne zdjęcia ! .....mówili. Figa z makiem.
Albo znów odezwały się moje umiejętności robienia zdjęć w ruchu albo czas sprawić sobie przyzwoity obiektyw ( bardziej byłabym za tą drugą opcją ; D )  jednakowoż ..właśnie pod tym linkiem znajdują się foty https://www.facebook.com/media/set/?set=a.893169580696703.1073741848.639036139443383&type=1 w tym miejscu pragnę też umieścić nasze ogłoszenie parafialne , mianowicie : " wiem ,że toss to nieszczególnie widowiskowa konkurencja ,ale gdyby jednak Seti załapał się u jakiejś duszy w aparati byłoby nam bardzo miło ; D "
Jak zwykle pojechaliśmy z Holciakami i tu muszę napisać ,że dziewczyny wymiotły na 4 miejsce w startersach :D ! Ah Setus siedział w jednej klatce z takim fejmem. zresztą widać jak bardzo jest z tego powodu zadowolony :p ...oby tak dalej i Poznań jest Wasz Fresel !
Po dniu całym emocji ...piesełki poddały się objęciom Morfeusza

 Pozytywny wpis , prawda :D ? A to  jeszcze nie koniec opowieści ! Jestem przeeogromnie szczęśliwa. No dobra ciesze się jak głupi z bateryjki :D ! Tak bo wreszcie mogę napisać ,że jestem w pełni zadowolona z naszej sobotniej pracy. Tutituti przestał być pieseczkiem do miziania i zaczął używać głowy !
To nie jest toss po którego obejrzeniu można powiedzieć wow wow szał ciał.
Ale unoszę się i unoszę  ponieważ na tych zawodach wyszły efekty tego nad czym  pracowaliśmy  - czyli między innymi praca w rozproszeniach ! Tak jedna jaskółka wiosny nie czyni - ale było to zadowalające ,że  piesczek ogarnia nie tylko na znanych mu terenach ale i tam gdzie jest przecież tyle wspaniałych suczi!
I absolutny hit :D : w pierwszej rundzie pan border złapał wszystkie moje rzuty,  ba nawet pięknie uratował!
Ale to nie jedyny sukces ! Setus radzi sobie lepiej z dyskami niskimi , pędzącymi jak dzika gazela. Niestety rzuty bez i z psem nie zawsze wychodzą tak samo dlatego też musiał zmierzyć się z  zawisającymi deklami. I ?! I dał radę , podbiegał , myślał i łapał. Ah ah mam genialnego psa ; >
W drugiej rundzie zdecydowanie dał się w znaki stres czy aby na pewno pan S nie stwierdzi ,że przy tak ogromnej liczbie ludzi fajnie byłoby iść się z kimś przywitać zamiast brać się do roboty.
Skutkiem tego było moje odmóżdżenie i posadzenie go za linią startu jak i też skopanie pierwszego rzutu. W tej rundzie skopałam również przed ostatni rzut przez co Setu nie miał możliwości jego złapania. I to była moja i tylko moja wina , pies się starał , więc było pięknie :D nawet bardzo. Oczywiście nie odbyło się od zgniotki dysku - ale i to trwało w miarę przyzwoicie. Ostatecznie ulokowaliśmy się na 20 miejscu na 66 zespołów : D łał - było to bardzo miłe i motywujące zaskoczenie zwłaszcza na debiut.
Cały czas latam nad geniuszem mojego psa.  Do czego mogę się doczepić to do swoich rzutów. Pies "działał" bez zarzutów łapał a nawet i bronił feee frizbiacze :p
Ale jak już postanowiłam na początku " ten rok miał być dobrym !" - o dziwo nastawienie wiele zmienia ! 


9 komentarzy:

  1. Wielkie gratulacje! Widać jakie postępy robicie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromne gratulacje! Też bym chciała kiedyś wziąć udział w tossie, ale mój pies jest na tyle nieogarnięty, że dla niego frizbiacz to wyższa matematyka. Cóż, może z następnym psem spróbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję udanego debiutu, brawo! Przyjemnie czyta się takie wpisy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękujemy wszystkim bardzo :D!

    OdpowiedzUsuń

zaglądamy