W złych czasach na początku tego roku ,gdy wiał zimny wiatr i wszyscy z nadzieją oczekiwali już przyjścia nieśpieszącej się wiosny :p wybrałam się na jeden z owczych treningów z Zee i Weroniką. (ah te priorytety w psim świcie :p, dopiero po ponownym odczytaniu tej notki zobaczyłam ,że najpierw wymieniłam PIES a później dopiero CZŁEK ;) ale okej jedziemy dalej ) Zee dla niewtajemniczonych to ten borderek na zdjęciu z poprzedniego posta. A za to na fotce niżej zazdrosny pan Set biegnie pomóc mi w obronie przed głaskaniem Zee.
Tak czy inaczej na trening wybraliśmy się tym razem również z panem S !
Zawsze mówiłam ,że jak już uda nam się wybrać na owce to mogę umierać..... szczerze to cofam, bo z chęcią przejadę się z burasem jeszcze raz.
tak wygląda pies, który jest ready 😉
Mistrz z niego nie będzie 😄 ale niech się chłopak cieszy, że ma władzę nad baranami.
Natomiast reszta naszej egzystencji upłynęła nam pod znakiem spacerów
tych większy (od lewej : Blue, Lucy, Sarcia, Seto , Holy ,Zee a także Abi , Denis i Brutus, którzy nie załapali się na grupowej fotce)
tych mniejszych
i tych tylko w pakiecie sztuk. dwie :)
A kiedy pogoda zaczęła nam dopisywać wzięłam sobie za punkt by jak najczęściej chodzić z Setem nad jezioro w ramach ćwiczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz