Od jakiegoś czasu wróciliśmy do w miarę regularnego obcowania z dyskami. I muszę przyznać ,że jakoś tak całkiem przyjemnie nam się pracuje. Wraz z początkiem nowego roku założenie było takie ,żeby nieco nadrobić kondycję u Seta, jakieś dłuższe różnorodne spacery, ćwiczenia na zadek , fiki, skoki i podskoki by potem móc zacząć atakować frizbiacze.
I muszę przyznać ,że te treningi robią się coraz bardziej przyjemne. Chyba mogę sobie wpisać na plus większe ogarniecie w mózgowym chaosie , który zawsze mi towarzyszył.
Wszystko idzie mniej chaotycznie. Zakładam sobie jedną rzecz nad którą będziemy pracować danego dnia a nie milion i próbuję ją realizować. Zaczynam myśleć nad pewnymi aspektami, o których zapominałam podczas pracy, jak między innymi to ,że Setu musi mieć jasno określoną kolejność zadań i wiedzieć z wyprzedzeniem co będzie robić.
Musi , nie musi. Oczywiście ,że nie musi i również zrobi to co ma. Ale dynamika, dokładność i całościowe zgranie ułatwia nam wszystko jeśli jednak w mojej głowie zapali się lampka ,że "musi" ;)
Na co składają się również w miarę stabilnie rzucone dyski bo tylko przy okazji takich można to oczywiście zauważyć. Kolejnym plusem naszych treningów są overki. Z overami bywało u nas bardzo różnie , potrafił, nie potrafił, olewał wystawioną nogę i darł za zdobyczą , aż chyba w końcu (tfu , tfu ! ) mogę napisać ,że potrafi : p
A element ,nad którym wciąż , jak i obecnie pracujemy to nasza zmora, czyli zgniotki , które coraz częściej są eliminowane przy okazji ogarniania szybszego powrotu bez zataczania zbędnych okręgów.
Natomiast kolejnym punktem będzie dziarskie trzymanie dysku ;) ,gdyż niestety Setu praktykuje chwyt na dwa ząbki.
Pomalutku i do przodu i może w końcu będzie to jakoś wyglądało. Jednak póki co jestem mega zadowolona z samych treningów. Być może też z powodu braku nieświadomej , a jednak w lekkim stopniu naciskającej małej adrenalinki na myśl zbliżającego się wielkimi krokami sezonu, w tym roku po małych przemyśleniach w roli widowni. Ale jak zwykle , już nie mogę się doczekać !
to jeszcze tak na zakończenie foto po letnim ostrym cięciu :p i trochę później - jak widać wszystko powróciło do normalnego stanu .
uwielbiam go <3 ma piękne rozłożenie kolorów, może kiedyś zobaczymy go na zawodach?
OdpowiedzUsuńNa latająch psach w Poznaniu na pewno jeśli się pojawię to z psem.i dziękujmy bardzo :3
UsuńSuper blog,bardzo ciekawe posty! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam blogi tego typu :))
A tu jest mój-
motekkotka5.blogspot.com
Zakochałam się w trzecim zdjęciu <3 Ile ja bym dała, żeby Tosia tak jarała się na widok fri... :D
OdpowiedzUsuń:3 !
Usuńsama chciałabym kiedyś spróbować sił w agilitkach bo to było moje pierwotne założenie kiedy Set miał się u mnie pojawić :p no ale wyszło inaczje
OdpowiedzUsuń