wtorek, 1 marca 2016

# nudne wywody ;] # życie z bołdełkiem

czasem słońce , czasem deszcz


Od jakiegoś czasu wróciliśmy do w miarę regularnego obcowania z dyskami. I muszę przyznać ,że jakoś tak całkiem przyjemnie nam się pracuje. Wraz z początkiem nowego roku założenie było takie  ,żeby nieco nadrobić kondycję u Seta, jakieś dłuższe różnorodne spacery, ćwiczenia na zadek , fiki, skoki i podskoki by potem móc zacząć atakować frizbiacze.
I muszę przyznać ,że te treningi robią się coraz bardziej przyjemne. Chyba mogę sobie wpisać na plus większe ogarniecie w mózgowym chaosie , który zawsze mi towarzyszył.
 Wszystko idzie mniej chaotycznie. Zakładam sobie jedną rzecz nad którą będziemy pracować danego dnia a nie milion i próbuję ją realizować. Zaczynam myśleć nad pewnymi aspektami, o których zapominałam podczas pracy, jak między innymi to ,że Setu musi mieć jasno określoną kolejność zadań i wiedzieć z wyprzedzeniem co będzie robić.
Musi , nie musi. Oczywiście ,że nie musi i  również  zrobi to co ma. Ale dynamika, dokładność i całościowe zgranie ułatwia nam wszystko jeśli jednak w mojej głowie zapali się lampka ,że "musi" ;)
Niewątpliwe rzeczą , którą musimy się pochwalić jest to ,że pan Set zaczyna coraz częściej unosić się lekko nad ziemią :p ! Przy zwykłym rzucie, nie ciągnie nóg po powierzchni tylko robi małe wziuuu do dysku.
Na co składają się również w miarę stabilnie rzucone dyski bo tylko przy okazji takich można to oczywiście zauważyć.  Kolejnym plusem naszych treningów są overki. Z overami bywało u nas bardzo różnie , potrafił, nie potrafił, olewał wystawioną nogę i darł za zdobyczą , aż chyba w końcu (tfu , tfu ! ) mogę napisać ,że potrafi : p
A element ,nad którym wciąż , jak i obecnie pracujemy to nasza zmora, czyli zgniotki , które coraz częściej są eliminowane przy okazji ogarniania szybszego powrotu bez zataczania zbędnych okręgów.
Natomiast  kolejnym punktem będzie dziarskie trzymanie dysku ;) ,gdyż  niestety Setu praktykuje chwyt na dwa ząbki.
Pomalutku i do przodu i może w końcu będzie to jakoś wyglądało. Jednak póki co jestem mega zadowolona z samych treningów. Być może też z powodu braku nieświadomej , a jednak w lekkim stopniu naciskającej małej adrenalinki na  myśl  zbliżającego się wielkimi krokami sezonu, w tym roku po małych przemyśleniach w roli widowni. Ale jak zwykle , już nie mogę się doczekać !

to jeszcze tak na zakończenie foto po letnim ostrym cięciu :p i trochę później - jak widać wszystko powróciło do normalnego stanu .




6 komentarzy:

  1. uwielbiam go <3 ma piękne rozłożenie kolorów, może kiedyś zobaczymy go na zawodach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na latająch psach w Poznaniu na pewno jeśli się pojawię to z psem.i dziękujmy bardzo :3

      Usuń
  2. Super blog,bardzo ciekawe posty! :)
    Uwielbiam blogi tego typu :))
    A tu jest mój-
    motekkotka5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w trzecim zdjęciu <3 Ile ja bym dała, żeby Tosia tak jarała się na widok fri... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. sama chciałabym kiedyś spróbować sił w agilitkach bo to było moje pierwotne założenie kiedy Set miał się u mnie pojawić :p no ale wyszło inaczje

    OdpowiedzUsuń

zaglądamy